Wiedziałam, że muszę jak najszybciej oddalić się od strzyg. Nie dość, że praktycznie zasypiałam za kierownicą to jeszcze po kilkudziesięciu kilometrach skończyło mi się paliwo.
- Cholera. - mruknęłam gdy tylko zobaczyłam, że brakuje mi paliwa.
Jechałam właśnie przez jakieś małe miasteczko. Rozejrzałam się, było już prawie ciemno, i nie widziałam w pobliżu żadnej stacji benzynowej.
Jechałam jeszcze przez kilka minut, gdy samochód całkowicie się zatrzymał. Zjechałam na pobocze i wysiadłam z auta.
- Świetnie, to co teraz Rose? - zapytałam samą siebie
W oddali zobaczyłam jakieś światła. Nie mając żadnego lepszego pomysłu zaczęłam iść w ich stronę. Niestety okazało się to być bardzo trudne. Byłam strasznie zmęczona a kilka godzin jazdy wykończyło mnie kompletnie.
Pomyślałam o Dymitrze. Ciekawe co on musi teraz przeżywać? Pewnie bardzo się martwi. Nie chciałam, żeby to wszystko się tak potoczyło. Chciałam tylko zabić strzygi. Niebezpieczne złe istoty, które zabijają. Tymczasem okazało się, że z powodu własnej głupoty to ja zabiłam. Na dodatek niewinnego moroja. Czułam wyrzuty sumienia. Bo co innego zabić strzygę a co innego kogoś kto nią nie jest,
Nie czułam się dobrze z myślą, że tak naprawde moge nazwać siebie mordercą.
Po kilku minutach rozmyśleń w końcu doszłam do owych świateł. Okazało się, że stoję przed średniej wielkości domem zbudowanym z drewna.
Podeszłam do drzwi i zapukałam do nich. Nikt nie otwierał więc zapukałam jeszcze raz. Tym razem drzwi otworzyła niska starsza pani.
Miała siwe włosy sięgające jej do ramion. Oczy koloru szarego, które spoglądały na mnie z ciekawością ale też z dystansem.
Powiedziała do mnie coś po rosyjsku.
- Och, przepraszam ale niestety nie rozumiem...
Znowu coś powiedziała i wskazała ręką na moją koszulke. Była cała brudna, a po boku widać było plamę krwi.
- To nic takiego - powiedziałam wiedząc, że kobieta i tak nic nie rozumie - miałam wypadek...
Staruszka skrzywiła się i krzyknęła coś w głąb domu. Chwilę później u jej boku pojawił się chłopak.
Był w mniej więcej moim wieku. Dużo wyższy od staruszki. Jego włosy były rude. Przypominały mi włosy Masona.
Kobieta zaczęla mówić mu coś gorączkowo. Chłopak zaśmiał się.
- Moja babcia uważa, że jesteś wariatką - powiedział do mnie łamanym angielskim
Zmierzyłam ją wzrokiem.
- Miałam mały wypadek. Mogłabym do kogoś zadzwonić? - zapytałam
- Jasne, mam telefon w pokoju. Chcesz wejść?
Zajrzałam w głąb domu.
- Jeśli to nie będzie problem. - odpowiedziałam
Uśmiechnął się.
- Mam na imię Łuka, a moja babcia Nina. - przedstawił się
- Jestem Rose.
sobota, 26 września 2015
wtorek, 15 września 2015
Rozdział 12 (II)
Chyba nigdy w życiu nie byłam jeszcze tak zmęczona i przerażona. Odkąd strzygi razem z Kate zabrały mnie do jakiegoś samochodu, nie mogłam zasnąć, w sumie to oni nie dawali mi zasnąć. Podobno Kate zdradziła im, że porozumiewam się jakimś magicznym sposobem z Adrianem. Co w sumie było prawdą.
Najpierw schwytali mnie w ich tajnej kryjówce. Gdy zeszłam po schodach okazało się, że była ich tam tylko trójka. Razem z Kate. Niestety padłam na ziemie i prawie natychmiast napadli na mnie i zabrali mi mój sztylet. Nienawidziłam się wtedy za to, że jakimś cudem za nimi poszłam, że nie poszłam albo nie zawołałam Dymitra. Myślałam, że poradzę sobie sama... No cóż, okazało się, że jednak sobie nie poradziłam i zawiodłam siebie, Dymitra i pewnie masę innych ludzi.
Najgorsze było to, że nie wiedziałam gdzie jestem. Co prawda oczu mi nie związali, ale jechałam w samochodzie, który nie dość, że miał przyciemniane szyby to jeszcze strzygi jeździły tylko nocą. Nie widziałam niczego. Ponieważ była to ciężarówka nie widziałam też kto prowadzi.
Nie miałam żadnych szans na ratunek. Nikt nie wiedział gdzie jestem, jak i gdzie zniknęłam. Jedyną nadzieją na to, że ktoś mógłby mnie uratować był Adrian lub Lissa. Oni jedyni mogli odwiedzać mnie we śnie, co niestety nie było teraz możliwe bo nie spałam.
A spać nie mogłam, ponieważ okazało się, że strzygi załatwiły sobie własnego moroja, który władał duchem. Nie wiem jakim cudem go znaleźli, biorąc pod uwagę to jak bardzo razem z Lissą męczyłyśmy się nad odnalezieniem takich osób. Strzygi zażyczyły sobie aby moroj wpłynął na mnie i zakazał mi spać. I tak też zrobił.
***
- Ma w ogóle nie spać? - zapytał moroj
Usłyszałam jak ktoś do mnie podchodzi. Miałam związane oczy i nikogo nie widziałam. Siedziałam na krześle i starałam się jakoś uwolnić moje ręce, które też były związane.
- Tak, nie możemy pozwolić sobie na żaden błąd. - opowiedziała mu strzyga
- Ale ona może umrzeć. Będzie wyczerpana! - zaprotestował
Uśmiechnęłam się gorzko. Chciało mi się śmiać. Ten moroj pracuje dla strzyg! I nagle zaczyna przejmować się moim zdrowiem?
Poczułam mocne uderzenie w twarz a po chwili palące miejsce na policzku. Ktoś chwycił mnie za włosy. Próbowałam się wyrwać, niestety nie mogłam. Szarpanie się nie pomagało, a wręcz wzmagało ból.
- Na twoim miejscu nie byłoby mi do śmiechu Hathaway. - syknęła mi do ucha ta sama strzyga, z którą biłam się na schodach.
- Zostaw ją. - tym razem odezwał się kolejny głos, którego jeszcze nie znałam chociaż byłam pewna, że to ta trzecia strzyga.
Chwile później ktoś zdjął mi opaskę. Niewiele zdążyłam zauważyć, ponieważ od razu moroj chwycił moją twarz i kazał mi spojrzeć mu w oczy. Naprawdę starałam się temu sprzeciwić ale niestety nie miałam szans.
- Pod żadnym pozorem nie wolno ci zasnąć. Za wszelką cenę nie zasypiaj. Nie zasypiaj. - powtarzał
wtorek, 8 września 2015
Rozdział 11 (II)
*Dwa dni później*
Królowa ogłosiła kolejne zebranie Rady Strażników, na którą zostali zaproszeni wszyscy strażnicy, którzy byli obecni w akcji, która odbyła się w Rosji. W tym także Dymitr.
Siedział właśnie w sali obradowej przy wielkim stole. Naprzeciwko niego siedziała Isa.
- Wiesz o czym będzie zebranie? - zapytała go półszeptem
Spojrzał na nią udręczony.
- Domyślam się. - odpowiedział i zaczął wpatrywać się w drzwi zza, których miała wyjść Królowa. Nie miał ochoty na rozmowy z Isą.
- Chodzi o wasz wyjazd? O waszą misję? - dociekała
Nie usłyszała jeszcze raportu na ten temat.
- Królowa wszystko wyjaśni.
Isa przekrzywiła głowę. Nie rozumiała dlaczego Dymitr był taki przygnębiony. Spojrzała na puste miejsce obok Dymitra, które zwykle zajmowała... Rose. Nagle ostro zaciągnęła tchu. Wszystko wydawało się być jasne. Przygnębiony Dymitr, brak Rose, powrót z misji...
- O Matko, Dymitr tak mi przykro...Czy ona... Czy znaleźliście ciało?
Dymitr obrócił się a w jego oczach można było zauważyć morze wypełnione bólem.
- Nie.
Isa zamilkła i cicho wpatrywała się w Dymitra. Mimo, że nigdy jakoś nie pozwalała sobie na współczucie, to tej dwójce współczuła i to bardzo. Bardzo lubiła Rose i nie mogła uwierzyć, że mogło spotkać ją coś złego.
W tym momencie na salę weszła Królowa Wasylisa wraz z jej świtą. A wśród nich wszedł również Adrian Iwaszkow. Na ich widok wszyscy powstali. Królowa zajęła miejsce i uśmiechnęła się do wszystkich zgromadzonych. Chociaż oczy miała smutne. Usiadła, a zaraz po niej pozostali.
- Wiem, że nie wiecie z jakiego powodu zwołałam zebranie ale już wam wszystko wyjaśniam - zaczęła - Niedawno strażnik Bielikow i jego grupa została wyznaczona do znalezienia strzyg, które były odpowiedzialne za atak i zabójstwo całego osiedla położonego w Rosji w Nowosybirsku. Wybrali się tam prawie dwa tygodnie temu i przed dwoma dniami wrócili. Niestety misja się nie powiodła. - po sali przemknęły westchnienia, Królowa je zignorowała - Ale tylko częściowo. Z raportu, który złożył mi strażnik Bielikow wynika, że odnaleźli kryjówkę strzyg ale nie zdołali ich zabić.
- Jakim cudem ich nie zabili? Przecież są tutaj. Nie zgineli. - odezwała się starsza kobieta
Królowa przeniosła na nią wzrok.
- Nie wszyscy... przeżyli. - głos Królowej trochę się zachwiał
Królowa ogłosiła kolejne zebranie Rady Strażników, na którą zostali zaproszeni wszyscy strażnicy, którzy byli obecni w akcji, która odbyła się w Rosji. W tym także Dymitr.
Siedział właśnie w sali obradowej przy wielkim stole. Naprzeciwko niego siedziała Isa.
- Wiesz o czym będzie zebranie? - zapytała go półszeptem
Spojrzał na nią udręczony.
- Domyślam się. - odpowiedział i zaczął wpatrywać się w drzwi zza, których miała wyjść Królowa. Nie miał ochoty na rozmowy z Isą.
- Chodzi o wasz wyjazd? O waszą misję? - dociekała
Nie usłyszała jeszcze raportu na ten temat.
- Królowa wszystko wyjaśni.
Isa przekrzywiła głowę. Nie rozumiała dlaczego Dymitr był taki przygnębiony. Spojrzała na puste miejsce obok Dymitra, które zwykle zajmowała... Rose. Nagle ostro zaciągnęła tchu. Wszystko wydawało się być jasne. Przygnębiony Dymitr, brak Rose, powrót z misji...
- O Matko, Dymitr tak mi przykro...Czy ona... Czy znaleźliście ciało?
Dymitr obrócił się a w jego oczach można było zauważyć morze wypełnione bólem.
- Nie.
Isa zamilkła i cicho wpatrywała się w Dymitra. Mimo, że nigdy jakoś nie pozwalała sobie na współczucie, to tej dwójce współczuła i to bardzo. Bardzo lubiła Rose i nie mogła uwierzyć, że mogło spotkać ją coś złego.
W tym momencie na salę weszła Królowa Wasylisa wraz z jej świtą. A wśród nich wszedł również Adrian Iwaszkow. Na ich widok wszyscy powstali. Królowa zajęła miejsce i uśmiechnęła się do wszystkich zgromadzonych. Chociaż oczy miała smutne. Usiadła, a zaraz po niej pozostali.
- Wiem, że nie wiecie z jakiego powodu zwołałam zebranie ale już wam wszystko wyjaśniam - zaczęła - Niedawno strażnik Bielikow i jego grupa została wyznaczona do znalezienia strzyg, które były odpowiedzialne za atak i zabójstwo całego osiedla położonego w Rosji w Nowosybirsku. Wybrali się tam prawie dwa tygodnie temu i przed dwoma dniami wrócili. Niestety misja się nie powiodła. - po sali przemknęły westchnienia, Królowa je zignorowała - Ale tylko częściowo. Z raportu, który złożył mi strażnik Bielikow wynika, że odnaleźli kryjówkę strzyg ale nie zdołali ich zabić.
- Jakim cudem ich nie zabili? Przecież są tutaj. Nie zgineli. - odezwała się starsza kobieta
Królowa przeniosła na nią wzrok.
- Nie wszyscy... przeżyli. - głos Królowej trochę się zachwiał
wtorek, 1 września 2015
Rozdział 10 (II)
- Rose , obudź się ! - usłyszałam jak ktoś mnie woła
Ocknęłam się i powoli podniosłam głowę. Skrzywiłam się, gdy poczułam ostre ukłucie bólu zaraz z tyłu głowy. Dotknęłam się tam ostrożnie i poczułam coś lepkiego na dłoniach, krew.
- Rose ! - powtórzył głos i zorientowałam się, że to Dymitr.
Rozejrzałam się. Zauważyłam, że nadal jestem na korytarzu, a wokół mnie walczą strażnicy ze strzygami. Popatrzyłam na Dymitra, który się nade mną pochylał. Dotknęłam jego twarzy. Była lekko poturbowana, a jego policzek pokrywała teraz nierówna rana, z której leciała krew.
- Nic ci nie jest ? - zapytałam
Pokręcił przeczącą głową.
- Choć, nie mamy czasu. Musimy się wycofać, strzyg jest coraz więcej. - oznajmił i przyjrzał mi się - Dasz radę iść ?
- Nie jestem pewna, ale spróbuję. Oberwałam w głowę dość mocno. - powiedziałam
Podniosłam się i stanęłam na nogi, prawie momentalnie poczułam silne zawroty głowy. Mimo wszystko zignorowałam je i parłam naprzód wsparta delikatnie przez Dymitra, który nie dość, że mi pomagał, to jeszcze powalał strzygi, które stanęły na naszej drodze.
- Gdzie jest Kate? - zapytałam
- Uciekła zaraz po tym jak cię uderzyła. - powiedział
Dotknęłam głowy.
- To ona mi tak przywaliła? Co za suka!
Dymitr uśmiechnął się krzywo.
- Wygląda na to, że w jakiś chory sposób współpracowała ze strzygami. - wyjaśnił - Tak właściwie, to Kate uciekła ze strzygą, która wyszła z tego pokoju. To wtedy strzygi nas zaatakowały.
Potknęłam się lekko, na szczęście Dymitr mnie przytrzymał.
- To co się z nią stało? Przecież nie mogli wyjść na zewnątrz!
- Nie mam pojęcia Rose, starałem się ciebie ochronić, gdy tak leżałaś...
Pokiwał głową.
- Musisz im powiedzieć, że mają się wycofać. - powiedział Dymitr zaraz po tym jak powalił kolejną strzygę.
Nie przerywając naszego śmiercionośnego marszu, krzyczałam.
- Wycofujemy się! Szybko!
Ocknęłam się i powoli podniosłam głowę. Skrzywiłam się, gdy poczułam ostre ukłucie bólu zaraz z tyłu głowy. Dotknęłam się tam ostrożnie i poczułam coś lepkiego na dłoniach, krew.
- Rose ! - powtórzył głos i zorientowałam się, że to Dymitr.
Rozejrzałam się. Zauważyłam, że nadal jestem na korytarzu, a wokół mnie walczą strażnicy ze strzygami. Popatrzyłam na Dymitra, który się nade mną pochylał. Dotknęłam jego twarzy. Była lekko poturbowana, a jego policzek pokrywała teraz nierówna rana, z której leciała krew.
- Nic ci nie jest ? - zapytałam
Pokręcił przeczącą głową.
- Choć, nie mamy czasu. Musimy się wycofać, strzyg jest coraz więcej. - oznajmił i przyjrzał mi się - Dasz radę iść ?
- Nie jestem pewna, ale spróbuję. Oberwałam w głowę dość mocno. - powiedziałam
Podniosłam się i stanęłam na nogi, prawie momentalnie poczułam silne zawroty głowy. Mimo wszystko zignorowałam je i parłam naprzód wsparta delikatnie przez Dymitra, który nie dość, że mi pomagał, to jeszcze powalał strzygi, które stanęły na naszej drodze.
- Gdzie jest Kate? - zapytałam
- Uciekła zaraz po tym jak cię uderzyła. - powiedział
Dotknęłam głowy.
- To ona mi tak przywaliła? Co za suka!
Dymitr uśmiechnął się krzywo.
- Wygląda na to, że w jakiś chory sposób współpracowała ze strzygami. - wyjaśnił - Tak właściwie, to Kate uciekła ze strzygą, która wyszła z tego pokoju. To wtedy strzygi nas zaatakowały.
Potknęłam się lekko, na szczęście Dymitr mnie przytrzymał.
- To co się z nią stało? Przecież nie mogli wyjść na zewnątrz!
- Nie mam pojęcia Rose, starałem się ciebie ochronić, gdy tak leżałaś...
Pokiwał głową.
- Musisz im powiedzieć, że mają się wycofać. - powiedział Dymitr zaraz po tym jak powalił kolejną strzygę.
Nie przerywając naszego śmiercionośnego marszu, krzyczałam.
- Wycofujemy się! Szybko!
Subskrybuj:
Posty (Atom)