piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 5 ( II)

- Rose , wstawaj . - Dymitr potrząsał moim ramieniem .
Przewróciłam się na drugi bok i ziewnęłam .
- Muszę ? - zapytałam
- Nie, ale jeśli nie wstaniesz , nie dostaniesz śniadania . - zagroził
Wzruszyłam ramionami .
- Trudno .
Dymitr nachylił się nademną i szepnął mi do ucha .
- Zrobiłem jajecznice z boczkiem .
Otworzyłam oczy .
- Już wstaję ! - krzyknęłam i wyszłam z łóżka .
- Jesteś niemożliwa - powiedział Dymitr , który zajął się szykowaniem bagaży .
Nie dopowiedziałam , tylko podeszłam do niego i pocałowałam .
   Udałam się do łazienki . Jak zwykle ubolewałam nad swoimi włosami . Były stanowczo za długie i za gęste . Strasznie się plątały i potrafiłam spędzić kilka minut nad rozczesywaniem ich . Skończywszy z włosami , postanowiłam się ubrać . Ponieważ nie pełniłam dzisiaj służby , byłam zwolniona z ubrania służbowego . Ubrałam więc zwykłe ciemne dżinsy i cieplejszą bluzę . Była już prawie połowa grudnia , więc było całkiem chłodno .
   Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni.
- Pięknie pachnie, towarzyszu - powiedziałam i usiadłam obok Dymitra .
Nabrałam sobie sporo jajecznicy na talerz i zaczęłam jeść . Zapadła między nami cisza . Wiedziałam , że musiałam w końcu poruszyć temat rodziny Dymitra . Bałam się jego reakcji . Wiem , że Dymitr bardzo tęsknił za swoją rodziną, i wiedział też, że oni myśleli ,że jest strzygą, a nie był. Myślę, że wieści o jego cudownym uzdrowieniu nie dotarły aż tak daleko . Obawiał się tego , że nie będą chcieli przyjąć go z powrotem , co moim zdaniem było zupełnie niemożliwe . Byłam przecież u Bielikowów i widziałam jak bardzo się kochają . Jak bardzo kochają Dymitra .