sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 14 (I)

Mineło kilka dni . Zaczęliśmy mieć wykłady i nauke . Nie powiem , że było łatwo , bo nie było . Nie chodzi mi tutaj o samo uczenie się czy coś w tym stylu . Chodzi mi głównie o Dymitra i te wszystkie laski , które codziennie się do niego przystawiały . Sam fakt , że był od nich kilka lat starszy zupełnie im nie przeszkadzał . Czasami nawet przychodziły do niego dziewczyny młodsze nawet ode mnie . Najbardziej jednak denerwowało mnie to , że Dymitr nie widział nic złego w zachowaniu tych całych przydupasek. Po prostu był dla nich miły . Gadałam o tym z Lissą , a ona zarzuciła mi , że jestem zazdrosna o Dymitra, a to nie prawda . Serio . Nie mam powodu do bycia zazdrosną o niego . Mnie wkurza po prostu to , że one mogą pokazywać , że są nim zainteresowane ,a ja nie.
    Zauważyłam to kilka dni temu , ale coraz częściej zaczęłam przebywać w towarzystwie Josha . I to nie jest tak , że wole jego towarzystwo czy coś , ale po prostu dziwnym trafem mamy z Lissą te same wykłady co on . Czasami widuje go częściej niż Dymitra . Josh przedstawił mnie swoim przyjaciołom i wydaje mi się , że chyba mnie nawet polubili . Często wychodzę sobie gdzieś z nimi podczas gdy Lissa , Christian i Dymitr odrabiają lekcje , albo się uczą .

środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 13 (I)

- Gdzie poznałaś Josha ? - zapytał mnie Dymitr chwilę po tym jak usiadł i zaczął jeść śniadanie .
- No ... spotkałam go , jak biegałam dzisiaj rano . - odpowiedziałam 
- Serio ? A co on robił dzisiaj rano ? - zauważył Dymitr .
- W sumie to go o to nie zapytałam - powiedziałam . Mój ukochany przekrzywił głowę . Wyraźnie zastanawiał się co tak naprawde Josh robił . Położyłam rękę na jego dłoni i powiedziałam czule :
- Nie martw się , Josh jest nieszkodliwy - Dymitr spojrzał na mnie , a potem na nasze dłonie . Szybko zabrał swoją ręke i zrozumiałam , że nie możemy zdradzić , że jesteśmy parą .
- Przepraszam Rose , ale pamiętaj , że nie możemy się zdradzić . - powiedział ze smutkiem . Jemu też było ciężko . Westchęłam .
- Wiem , Dymitr , - spojrzałam na jego talerz . Już zjadł - Chodźmy już po Lisse i Christiana . - powiedziałam i z całych sił starałam się nie wziąć go za ręke .
    Wyszliśmy ze stołówki i skierowaliśmy się do pokoju mojego i Lissy . Niestety nie było jej w nim , więc postanowiliśmy iść do pokoju Dymitra i Christiana . Szliśmy powoli
- Chciałbyś wybrać się ze mną jutro na trening ? - zapytałam Dymitra . Uśmiechnął się do mnie . Boże , jak ja żałowałam , że nie mogę się do niego przytulić . Naprawdę nie moge sobie przypomnieć jak ja wytrzymywałam gdy był jeszcze moim mentorem  .
- Oczywiście - odpowiedział uradowany .

- To świetnie . - powiedziałam i zamilkłam , bo przed nami pojawiła się jakaś grupka czterech ładnych blondynek , które miały tak duże dekolty , że zaczęłam się zastanawiać po co wogóle zakładały bluzki . Jedna z nich , jak gdyby nigdy uśmiechnęła się do Dymitra i powiedziała
- Cześć , jestem Tess - miała chyba około 20 lat , różową bluzkę i czarną krótką spódniczke.- A ty jesteś .. ? - zapytała Dymitra . Chyba stwierdziła , że będzie mnie ignorować .
- Dymitr .. - wszystkie aż westchnęły na dźwięk jego głosu , czy też raczej akcentu . - .. a to jest Rose - mimo to , że mnie przedstawił blondynki nadal nie zwracały na mnie uwagi . Tess natomiast stanęła obok Dymitra i uwiesiła się na jego ramieniu , co mnie naprawde zdenerowało . Byłam jednak ciekawa jak dalej potoczy się rozmowa Tess i mojego ukochanego .
- Och , Dymitr to wspaniałe imie - powiedziała . - Pochodzisz z Rosji prawda ? To stąd twój akcent ? - no , no , dobra jest . Nawet ja tak szybko nie ogarnełam pochodzenia Dymitra .
- Tak , ale większość mojego życia spędziłem tutaj . - odpowiedział spokojnie . Ciekawa jestem czy Dymitr wogóle jest świadomy tego , że ona go podrywa . Nie mam pojęcia czy ma jakiekolwiek doświadczenie z dziewczynami , w końcu całe życie spędził na służbie .
-Jakie to smutne . A gdzie twoja rodzina ? - spytała
- W Rosji- odpowiedział smutno . Tess chyba to zauważyła bo nagle zrobiła smutną minkę i przysuneła się bliżej do mojego ukochanego i powiedziała :

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 12 ( I)

Obudziłam się przed Lissą . Byłam strasznie niespokojna . Może to przez te moje głupie przemyślenia o Joshu i Dymitrze ? To bardzo możliwe . Wstałam i sprawdziłam , która godzina . Było po 7 . Poszłam się ubrać . Na dworze było dość ciepło , chociaż był koniec sierpnia . Ubrałam się więc w krótką letnią sukienkę i sweterek , gdyby zrobiło się zimno . Sukienka wprawdzie była bardzo nie praktyczna , ale stwierdziłam , że na uniwersytecie żadna strzyga nie zaatakuję Lissy i mnie . Na nogi założyłam jeszcze jakieś trampki . Popatrzyłam na Lissę. Spała tak słodko. Była taka niewinna i delikatna . Aż mi się wierzyć nie chce , że strzygi chcą zrobić jej krzywde . Lissa miała naprawde trudne życie . Najpierw zginęli jej rodzice , potem została królową . Ona tak naprawde nigdy nie chciała być królową , została nią tylko  wyłącznie dlatego , bo potrzebowali jej ludzie . Miała takie dobre serce , zdecydowanie zasłużyła sobie na lepsze życie . Westchęłam smutno . Było mi jej bardzo żal . Przez chwilę zastanawiałam się czy zostać z Lissą dopóki się nie obudzi , ale po dłuższym przemyśleniu stwierdziłam , że pójdę sobie na śniadanie i wrócę zanim zdąży się obudzić . Zostawiłam jej jednak liścik z wyjaśnieniem gdzie jestem , tak w razie czego . Wzięłam ze sobą telefon gdyby Dymitr , albo ktoś inny do mnie zadzwonił. W końcu wyszłam z pokoju i udałam się w stronę stołówki . Na szczęście wiedziałam gdzie ona jest , ponieważ znajdowała się ona w drodzę do gabinetu dyrektorki i mijaliśmy ją wczoraj .
Gdy szłam podziwiałam i zapamiętałam możliwie jak najwięcej rzeczy , ponieważ mogą się one mi kiedyś przydać . Stołówka nie była zbyt daleko od naszego pokoju . Wystarczyło tylko skręcić dwa razy w lewo i raz w prawo , aby zauważyć drzwi od stołówki . Na stołówce było stosunkowo mało osób . Większość osób siedziała przy stołach w swoich paczkach i coś jadła . Nagle poczułam się samotna . Szkoda , że nie ma przy mnie Dymitra , albo Lissy i Christiana . Stanęłam w małej kolejce po jedzenie i wzięłam sobie kanapkę z szynką i herbate . Poszłam usiąść przy pustym stoliku , co nie było zbyt trudne , bo zajętych stolików było zaledwie 4 .Zaczęłam jeść swoją kanapkę gdy zauważyłam , że ktoś się do mnie dosiadł .
- No hej Rose . Czemu stałaś tak wcześnie ?- Zapytał Josh . Jęknełam w duchu . Dlaczego on ?
- Chciałam coś zjeść - odpowiedziałam spokojnie starając się na niego nie patrzeć . Nie wiedzieć czemu przy Joshu czułam się nieco zawstydzona i zdenerwowana .Josh uśmiechnął sę do mnie .
-No to wspaniale , bo tak się składa , że ja też .Poczekaj na mnie tutaj , muszę iść po jedzenie . - powiedział i podbiegł do kolejki . Miałam bardzo wielką ochotę stamtąd uciec , lecz nie chciałam mu zrobić przykrości . Josh wydawał się być bardzo miły . I chyba mnie lubił . Dokończyłam swoją kanapkę gdy wrócił Josh . Położył swoją tacę z jedzeniem na stół i nachylił się do mnie .
-A już myśłałem , że stąd uciekniesz wiesz? - zażartował .Biedny Josh nie wiedział , że niestety rozważałam swoją ucieczke . Siedzieliśmy chwilę w milczeniu , po czym odezwał się Josh .
- A tak serio to ile dzisiaj rano przebiegłaś ? - znieruchomiałam . Zastanawiałam się czy powiedzieć mu prawde. Na pewno bym mu zaimponowała gdybym mu powiedziałam , że było to około 10 km . Stwierdziłam jednak , że nie watro się chwalić i lepiej bybyło gdybym się za bardzo się nie wyróżniała . A Josh mógłby o tym komuś powiedzieć. A tego nie chciałam .

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 11 (I)

Leżalam w łóżku i nie mogłam zasnąć . Nie mam pojęcia dlaczego , ale po prostu tak było . Była prawie 3 w nocy , a ja nadal nie spałam . Nawet nie wiem ile godzin się już tak męcze . Oczywiście mogłabym obudzić Lisse i z nią pogadać , ale nie za bardzo chciałam z nią rozmawiać . Przewróciłam się na drugi bok .Ciekawe co robi teraz Dymitr ? Może tak samo jak ja nie może zasnąć ? Już widzę jak próbuję odgarnąć swoje cudowne brązowe włosy z oczu . A może śpi , i śni mu się coś ładnego ? Tego nie wiem , ale co do jedego jestem pewna : Nie wytrzymam już dłużej w łóżku . Powoli i po cichu , tak aby nie zbudzić Lissy , wstałam i podeszłam do szafy aby założyć na siebie jakieś w jakeś ciuchy , w których będę mogła sobie pobiegać , a nie różówą piżamę z jakimiś wesołymi minkami . Poszłam do łazienki i zaczęłam się ubierać . Przy okazji uczesałam włosy i zrobiłam sobie kucyka . Gdy ubierałam krótkie spodenki , z pokoju usłyszałam jakieś dziwne dźwięki . Znieruchomiałam i powoli otworzyłam drzwi , nasłuchując jakichkolwiek niepokojących dzwięków , rozglądnełam się po pokoju i nie zauważyłam niczego , lub nikogo niebezpiecznego . Po chwili zdałam sobie sprawę , że dźwięki , które usłyszałam pochodzą z naszego okna , a konkretnie z parapetu na zewnątrz . Stał tam sobie jakiś kotek , który drapał nam swoimi łapkami w szybe. Razem z Lissą mieszkałyśmy na parterze , więc możliwe , że przybłąkał się z dworu . Natychmiast go przegoniłam i kotek zniknął w krzakach . Gdy tylko ustały te dziwne dzwięki zdałam sobie sprawę , jak bardzo byłam
zdenerwowana i spięta. Policzyłam sobie więc w myślach do dziesięciu , aby się uspokoić i opanować walące mi serce. Gdy w końcu się uspokoiłam , podeszłam do mojej podręcznej torby , którą miałam w samolocie i wyjęłam z niej butelkę wody , aby ją wypić gdy tylko się zmęcze . Aby nie wpaść już pierwszej nocy , postanowiłam , że wyjdę przez okno . Tak w sumie gdybym ja była tu dyrektorką to w życiu bym nie dała moim uczniom mieszkać na parterze .Byłoby im zbyt łatwo wymknąc się z pokoi . Wygramoliwszy się przez to głupie okno ,poszłam w stronę niewielkiego placyku.

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 10 (I)

- To co teraz robimy ? - zapytałam Lisse . Byłyśmy już w naszym pokoju na uniwersytecie . Był on dość niewielki , ale przytulny . Miał ściany koloru jasnego fioletu . Pośrodku pokoju stały nasze dwa łóżka , a obok nich małe szafki . Natomiast po lewej stronie stały biurka i szafka na książki , a po lewej nasze szafy . Na szczęście mamy też własną łazienke. Zdążyłyśmy się już rozpakować . Z tego co powiedziała dyrektorka , która niestety była morojem (zupełnie jak Kirova )wiedziałam  , że Dymitr i Christian będą mieszkać razem praktycznie po drugiej stronie kampusu
- Może pójdziemy poszukać chłopaków ? I przy okazji zwiedzimy trochę teren uniwersytetu ? - zaproponowała Lissa . Skinęłam jej głową na znak , że się zgadzam . Po chwili szłyśmy już korytarzem prowadzącym na główny plac Lehigh .
- Wiesz , że z pośrod nauczycieli mamy tylko dwóch moroi? - powiedziała Lissa . Zdziwiłam się . Wydaje mi się , że to trochę mało chociaż nie wiem ilu jest tutaj w sumie moroi. Chociaż wydaje mi się , że jest tu więcej ludzi niż wampirów .
- Nie uważasz , że to trochę dziwne ? - podzieliłam się z Lissą moimi przemyśleniami . Moja przyjaciółka rozwarzała je przez chwilę i powiedziała :

- Chyba raczej nie , większość nauczycieli , którzy są morojami wybierają raczej szkoły  takie jak Św. Władymir , nie lubią przebywać wśród ludzi i wolą nauczać swoich . Myślę , że ci którzy wybrali tą szkołę po prostu chcieli więcej zarobić . Tutaj płacą więcej niż w naszych szkołach . - skończyła Lissa . Pokiwałam głową .
- Ile jest w sumie tutaj dampirów ? - zapytałam . To też mnie zaciekawiło . Zauważyłam kilku kiedy wjechaliśmy na teren Lehigh . Niektórzy byli w moim wieku i chronili moroi , którzy byli studentami , a inni byli starsi i byli głównie jakimiś ogrodnikami , albo zajmowali się porządkiem na korytarzach , choć tak naprawdę pilnowali aby nic nie stało się morojom. .
- Dampirów jest tyle samo ile moroi , którzy są studentami - powiedziała - Czyli jest ich mniej więcej 100 . -
- Naprawde ?! - krzyknęłam . To naprawde mało biorąc pod uwagę to , że uczniów w Lehigh było ponad 1,5 tysiąca . Lissa spoważniała .
- No wiesz , za czasów Tatiany większośc morojów pochodziła z arystokratycznych rodów i chodzili na studia bliżej dworu . A ponieważ "zwykłych" moroi nie stać na studia , po prostu ich tu nie ma . Te osoby które są teraz na Lehigh sa praktycznie z naszego rocznika , bo dowiedzieli się , że ja będę tu chodzić . - powiedziała smutno . Lissie było żal z tego powodu . Nie chciała by inni podejmowali jakiekolwiek decyzje ze względu na nią . Nie lubiła tego , że była sławna . Przytuliłam ją .
- Och Liss , nie martw się wkrótce wszystko się uspokoi i ludzie będą traktować cię jak dawniej - pocieszałam ją . Chyba trochę kiepsko mi szło , bo nadal była przygnębiona .