wtorek, 1 września 2015

Rozdział 10 (II)

- Rose , obudź się ! - usłyszałam jak ktoś mnie woła
   Ocknęłam się i powoli podniosłam głowę. Skrzywiłam się, gdy poczułam ostre ukłucie bólu zaraz z tyłu głowy. Dotknęłam się tam ostrożnie i poczułam coś lepkiego na dłoniach, krew.
- Rose ! - powtórzył głos i zorientowałam się, że to Dymitr.
   Rozejrzałam się. Zauważyłam, że nadal jestem na korytarzu, a wokół mnie walczą strażnicy ze strzygami. Popatrzyłam na Dymitra, który się nade mną pochylał. Dotknęłam jego twarzy. Była lekko poturbowana, a jego policzek pokrywała teraz nierówna rana, z której leciała krew.
- Nic ci nie jest ? - zapytałam
Pokręcił przeczącą głową.
- Choć, nie mamy czasu. Musimy się wycofać, strzyg jest coraz więcej. - oznajmił i przyjrzał mi się - Dasz radę iść ?
- Nie jestem pewna, ale spróbuję. Oberwałam w głowę dość mocno. - powiedziałam
   Podniosłam się i stanęłam na nogi, prawie momentalnie poczułam silne zawroty głowy. Mimo wszystko zignorowałam je i parłam naprzód wsparta delikatnie przez Dymitra, który nie dość, że mi pomagał, to jeszcze powalał strzygi, które stanęły na naszej drodze.
- Gdzie jest Kate? - zapytałam
- Uciekła zaraz po tym jak cię uderzyła. - powiedział
Dotknęłam głowy.
- To ona mi tak przywaliła? Co za suka!
Dymitr uśmiechnął się krzywo.
- Wygląda na to, że w jakiś chory sposób współpracowała ze strzygami. - wyjaśnił - Tak właściwie, to Kate uciekła ze strzygą, która wyszła z tego pokoju. To wtedy strzygi nas zaatakowały.
Potknęłam się lekko, na szczęście Dymitr mnie przytrzymał.
- To co się z nią stało? Przecież nie mogli wyjść na zewnątrz!
- Nie mam pojęcia Rose, starałem się ciebie ochronić, gdy tak leżałaś...
Pokiwał głową.
- Musisz im powiedzieć, że mają się wycofać. - powiedział Dymitr zaraz po tym jak powalił kolejną strzygę.
   Nie przerywając naszego śmiercionośnego marszu, krzyczałam.
- Wycofujemy się! Szybko!

 Strażnicy dobijali swoje strzygi i zaczęli osłaniać się nawzajem i iść w stronę drzwi. Całkiem nieźle nam to szło, więc po chwili po woli wynurzaliśmy się na światło dzienne. Czułam się już o wiele lepiej, zawroty głowy minęły, mdłości prawie także, dlatego chciałam się upewnić, czy wszyscy już bezpiecznie wyszli.
   Nie mówiąc nic Dymitrowi, weszłam z powrotem do środka. Wiem, że może się to wydawać głupie i nieprzemyślane, ale naprawdę bardzo chciałam się upewnić, czy wszyscy są bezpieczni. Weszłam do środka, nie zamykając drzwi za sobą aby w razie czego móc uciec do światła.
   Rozglądałam się po całym pomieszczeniu. Wszędzie leżały martwe ciała strzyg i strażników. Na szczęscie tych pierwszych było więcej. Nie czułam już mdłości, co znaczyło tylko tyle, że strzyg nie ma już w pobliżu, chociaż nie byłam pewna, czy wszystkie zabiliśmy. W każdym razie nikogo tutaj nie było. Przeszłam jeszcze kilka kroków, gdy poczułam jak ogarniają mnie lekkie mdłości. Zatrzymałam się, po czym zrobiłam jeszcze kilka kroków. Mdłości nasilały się.
   Poczułam jak adrenalina rozlewa się po moim ciele. Strzygi nadal tam były. Stałam nadal w miejscu, gdy poczułam jak mdłości powoli ustępują. Oddalają się! Szybko spojrzałam na otwarte drzwi wejściowe. Nie zdąże pobiec po wsparcie.
- Dymitr ! - krzyknęłam
Patrzyłam gorączkowo na drzwi. Nikt nie przychodził.
- Cholera, nie słyszą mnie. - mruknęłam do siebie
   Popatrzyłam jeszcze raz na drzwi i puściłam się biegiem, w głąb korytarza. Dopadłam drzwi i weszłam do pomieszczenia z, których wypadły strzygi.
   Było to średniej wielkości biuro. Nie było tu prawie światła, jedynie jedna mała lampka paląca się na czerwono. Rozejrzałam się. Nie zauważyłam żadnych drzwi, a wyraźnie czułam, że strzygi są niedaleko. Zaczęłam przeszukiwać ściany i szafki. Nie znalazłam niczego. Żadnego przejścia, guzika, czy czegoś podobnego.
   Chwyciłam się za głowę i rozglądałam się.
- No dalej Rose, myśl. Gdzie strzygi ukryłyby jakieś przejście? - mój wzrok spoczął na biurku, które stało wciśnięte między szafkę a ściane. - Biurko! - krzyknęłam
   Dopadłam do niego. Zrzuciłam wszystkie papiery z biurka. Niczego pod nimi ni było. Zajrzałam pod biurko. Zauważłam przycisk. Nacisnęłam go i usłyszałam jak coś przesuwa się w wielkiej szafie obok biurka. Otworzyłam ją, a w środku zobaczyłam jak tylna część szafki odsuwa się a za nim pojawiają się schody.
   Czułam jak mdłości coraz bardziej się nasilają. Odetchnęłam i wyjęłam sztylet.
Zaczęłam schodzić na dół. Widziałam maleńkie światło na końcu schodów. Byłam w jednej trzeciej schodów, gdy jakaś strzyga się na mnie rzuciła. To była kobieta. Odparłam atak i wycelowałam jej w nieosłonięte ramię. Niestety nie trafiłam, ponieważ strzyga odskoczyła ode mnie.
- Ty głupia Hathaway.- wywarczała wściekle
   Nie miałam czasu jej odpowiadać, więc powaliłam ją jednym szybkim kopnięciem. Starałam się uderzyć ją w twarz, lecz niestety nie udało mi się to. Zamiast tego strzyga pociągnęła mnie za sobą i sturlałam się ze schodów. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie zdążyłam nawet wstać, gdy strzyga przyszpiliła mnie do ziemi. Próbowałam się jej wyrwać. Bezskutecznie.
- Julio! Dosyć!
   Strzyga popatrzyła na mnie wściekła, że nie może mnie zabić. Już miała odejść ale zamiast tego odwróciła się i kopnęła mnie w brzuch. Sapnęłam i zgiełam się wpół.
- To było zbyteczne, moja droga.
   Dopiero teraz podniosłam głowę i zauważyłam, że oprócz mnie i Julii w pomieszczeniu znajdowało się więcej osób. Dwie strzygi i... Kate.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie mogę uwierzyć, że wakacje tak szybko minęły :/ Mam nadzieję, że poprawie Wam chociaż trochę chumory dzisiejszym rozdziałem :)

9 komentarzy:

  1. super post ,nie mogę doczekać się kolejnych
    jestem ciekawa co stanie się z rose i czy dimitri w porę zorientuje się,
    że jej nie ma . julietta
    P.S KIEDY KOLEJNY POST :) ********

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA
    JULIETTA

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział , już się nie mogę doczekać następnego, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ale mam nadzieje że w następnych postach nikt nie zginie... -Jula^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki, że piszesz tak systematycznie. A co z drugim blogiem? Podjęłaś już decyzję? Pozdrawiam i powodzenia w szkole. L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się jeszcze. Bardzo chciałabym prowadzić drugiego bloga, ale nie wiem czy dam radę. Zaczęłam właśnie trzeci rok w gimnazjum, czekają mnie egzaminy a nie chciałabym abyście za długo czekali na kolejne rozdziały. Dlatego jeszcze się wstrzymuję.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Zaczęłaś trzeci rok w gimnazjum?! (w pełni rozumiem :) wobec tego przepraszam, że tak przymuszam, ale piszesz świetnie -pozdrawiam L.

      Usuń