Obudziłam się przed Lissą . Byłam strasznie niespokojna . Może to przez te moje głupie przemyślenia o Joshu i Dymitrze ? To bardzo możliwe . Wstałam i sprawdziłam , która godzina . Było po 7 . Poszłam się ubrać . Na dworze było dość ciepło , chociaż był koniec sierpnia . Ubrałam się więc w krótką letnią sukienkę i sweterek , gdyby zrobiło się zimno . Sukienka wprawdzie była bardzo nie praktyczna , ale stwierdziłam , że na uniwersytecie żadna strzyga nie zaatakuję Lissy i mnie . Na nogi założyłam jeszcze jakieś trampki . Popatrzyłam na Lissę. Spała tak słodko. Była taka niewinna i delikatna . Aż mi się wierzyć nie chce , że strzygi chcą zrobić jej krzywde . Lissa miała naprawde trudne życie . Najpierw zginęli jej rodzice , potem została królową . Ona tak naprawde nigdy nie chciała być królową , została nią tylko wyłącznie dlatego , bo potrzebowali jej ludzie . Miała takie dobre serce , zdecydowanie zasłużyła sobie na lepsze życie . Westchęłam smutno . Było mi jej bardzo żal . Przez chwilę zastanawiałam się czy zostać z Lissą dopóki się nie obudzi , ale po dłuższym przemyśleniu stwierdziłam , że pójdę sobie na śniadanie i wrócę zanim zdąży się obudzić . Zostawiłam jej jednak liścik z wyjaśnieniem gdzie jestem , tak w razie czego . Wzięłam ze sobą telefon gdyby Dymitr , albo ktoś inny do mnie zadzwonił. W końcu wyszłam z pokoju i udałam się w stronę stołówki . Na szczęście wiedziałam gdzie ona jest , ponieważ znajdowała się ona w drodzę do gabinetu dyrektorki i mijaliśmy ją wczoraj .
Gdy szłam podziwiałam i zapamiętałam możliwie jak najwięcej rzeczy , ponieważ mogą się one mi kiedyś przydać . Stołówka nie była zbyt daleko od naszego pokoju . Wystarczyło tylko skręcić dwa razy w lewo i raz w prawo , aby zauważyć drzwi od stołówki . Na stołówce było stosunkowo mało osób . Większość osób siedziała przy stołach w swoich paczkach i coś jadła . Nagle poczułam się samotna . Szkoda , że nie ma przy mnie Dymitra , albo Lissy i Christiana . Stanęłam w małej kolejce po jedzenie i wzięłam sobie kanapkę z szynką i herbate . Poszłam usiąść przy pustym stoliku , co nie było zbyt trudne , bo zajętych stolików było zaledwie 4 .Zaczęłam jeść swoją kanapkę gdy zauważyłam , że ktoś się do mnie dosiadł .
- No hej Rose . Czemu stałaś tak wcześnie ?- Zapytał Josh . Jęknełam w duchu . Dlaczego on ?
- Chciałam coś zjeść - odpowiedziałam spokojnie starając się na niego nie patrzeć . Nie wiedzieć czemu przy Joshu czułam się nieco zawstydzona i zdenerwowana .Josh uśmiechnął sę do mnie .
-No to wspaniale , bo tak się składa , że ja też .Poczekaj na mnie tutaj , muszę iść po jedzenie . - powiedział i podbiegł do kolejki . Miałam bardzo wielką ochotę stamtąd uciec , lecz nie chciałam mu zrobić przykrości . Josh wydawał się być bardzo miły . I chyba mnie lubił . Dokończyłam swoją kanapkę gdy wrócił Josh . Położył swoją tacę z jedzeniem na stół i nachylił się do mnie .
-A już myśłałem , że stąd uciekniesz wiesz? - zażartował .Biedny Josh nie wiedział , że niestety rozważałam swoją ucieczke . Siedzieliśmy chwilę w milczeniu , po czym odezwał się Josh .
- A tak serio to ile dzisiaj rano przebiegłaś ? - znieruchomiałam . Zastanawiałam się czy powiedzieć mu prawde. Na pewno bym mu zaimponowała gdybym mu powiedziałam , że było to około 10 km . Stwierdziłam jednak , że nie watro się chwalić i lepiej bybyło gdybym się za bardzo się nie wyróżniała . A Josh mógłby o tym komuś powiedzieć. A tego nie chciałam .