wtorek, 4 października 2016

UPDATE!!! Rozdział 14 (II)

Okejj, na początku krótka informacja. Niestety bawiąc się ustawieniami  bloga, jakimś niesamowicie pechowym trafem usunęłam Rozdział 14 ;-;. 
Przepraszam tych, którzy myśleli, że to nowy rozdział ale kurde jestem tak zła, że to się usunęło, że masakra.

Rozdział 14.

Pierwszym dźwiękiem jakim usłyszałam zaraz po obudzeniu było pukanie do drzwi. Przetarłam oczy i próbowałam lekko wygładzić moje włosy.
- Proszę. - rzuciłam i po chwili do pokoju wszedł Łuka
Uśmiechnął się nieśmiało.
- Dzień dobry Rose, przepraszam, że cię budzę ale jest już piętnasta i stwierdziłem, że powinnaś już wstać. - powiedział
   Machnęłam ręką i usiadłam na łóżku.
- Nie ma sprawy. Już i tak już się wyspałam. - nie była to do końca prawda ale nie chciałam go urazić.
- To świetnie. - ucieszył się - Na dole w kuchni jest dla ciebie obiad... I gdybyś chciała to moja dziewczyna przyniosła ci trochę ubrań. - powiedział i podał mi torbę z ubraniami, których wcześniej nie zauważyłam.
Przyjęłam ubrania i położyłam je na łóżku.
- To bardzo miło z jej strony. Koniecznie jej podziękuj ode mnie. - powiedziałam
   Łuka podrapał się w głowę.
- Tak właściwie to ona jest na dole... Koniecznie chciała cię poznać.
- Zaraz zejde. - wstałam z łóżka
- Będziemy czekać. - powiedział Łuka i wyszedł z pokoju.

  Udałam się do łazienki aby trochę się odświeżyć. Umyłam twarz wodą. Następnie zajęlam się włosami, a ponieważ nie miałam szczotki do włosów musiałam przeczesać je palcami i zapleść warkocz aby nie zaplątały się jeszcze bardziej. Kiedy już skończyłam z włosami, zajęłam się torbą z ubraniami. Otworzyłam ją i zaczęłam wyciągać z niej rzeczy. Pierwsze co chwyciłam w ręce to bielizna. Zwykłe majtki, grube skarpetki i biały sportowy stanik. Następnie wyciągnęłam czarny ciepły sweter i granatowe dżinsy. Ubrałam się i na szczęście wszystkie rzeczy były na mnie dobre. Tylko sweter lekko opinał mnie w biuście.
Wyszłam z łazienki i udałam się na dół, do kuchni. Zeszłam schodami i zobaczyłam Łuke i jego dziewczyne. Usłyszeli mnie i odwrócili się.
- Rose, to jest Anna. Anna poznaj Rose. - przedstawił nas
   Spojrzałam na nią i już wiedziałam. Anna była dampirem. Ona najwidoczniej też to zauważyła, bo otworzyła szeroko oczy.
- Ty jesteś Rose Hathaway... - szepnęła
- Co? - Łuka pochylił się nad nią
Anna oprzytomniała.
- Nic. - powiedziała i wyciągneła do mnie ręke - Miło cię poznać Rose.
   Uścisnęłam jej dłoń.
- Ciebie też. Dziękuję za ubrania. - podziękowałam
- Nie ma sprawy.

   Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy jeść obiad. Między nami zaległa nieprzyjemna cisza.
- No... to może ja pójdę zrobić coś do picia. - powiedział Łuka i wyszedł z pokoju.
Zostałyśmy same.
- Tak dużo o tobie słyszałam. - powiedziała Anna - Jak to się stało, że jesteś tutaj strażniczko Hathaway?
- Po prostu Rose. - poprawiłam ją
   Mimo to, że Anna wydawała się być młodszą odemnie, nie chciałam aby mnie tytułowała.
- W każdym razie, to zaszczyt cię poznać Rose.- powiedziała
Uśmiechnęłam się.
- Dzięki.
- To jak to się stało, że tu jesteś?
Odchrząknęłam.
- Razem ze strażnikiem Bielikowem miałam pewną misję i niestety mieliśmy pewne komplikacje i musiałam uciekać... aż tutaj.
Anna westchnęła.
- To straszne. A innym nic się nie stało? - zapytała szczerze przejęta
- Wszyscy są cali i zdrowi. Strażnik Bielikow już po mnie jedzie.
Otworzyła szeroko oczy.
- Naprawde?
- Tak - uśmiechnęłam się
Anna przybliżyła się do mnie.
- Naprawdę jesteście parą? - zapytała
- Naprawdę. - potwierdziłam
- A... czy to prawda, że on był kiedyś strzygą? - jej głos brzmiał niepewnie
  Pokiwałam głową.
- Rozumiem... - powiedziała i zamilkła
   Łuka coś długo nie wracał i nie zapowiadało się aby miał szybko wrócić.
- Więc jak to się stało, że jesteś z człowiekiem? - zapytałam
Anna zarumieniła się i zaczęła bawić się kawałkiem nitki, który wystawał jej z rękawa.
- Chodziłam kiedyś do szkoły i trenowałam aby zostać strażnikiem, ale niestety moja mama zachorowała i musiałam rzucić szkołę aby zaopiekować się nią i moim rodzeństwem. - wzruszyła ramionami - W życiu bywa różnie.
Poklepałam ją po ramieniu.
- Przykro mi.
- Takie rzeczy się zdarzają.
   W tym momencie do pokoju wszedł Łuka.
- Dzwonił Dymitr i prosił abym ci przekazał, że będzie za kilkanaście godzin.
Pokręciłam głową rozbawiona. Ciekawe jak szybkiego odrzutowca dał mu Abe.
- Dziękuję.
   Po tej informacji reszte dnia spędziliśmy na graniu w warcaby. Chociaż nie przepadałam za takimi grami, muszę przyznać, że w towarzystwie Łuki i Anny bawiłam się świetnie.
   Te kilka godzin minęło bardzo szybko i ani się obejrzałam, poszłam się umyć i zasnęłam.

~~~~~
PS. Następny rozdział się pisze.


5 komentarzy:

  1. Nosz kurwa!!! Przepraszam za określenia, ale ja naprawdę myślałam, że to rozdział *płacze*
    *ryczy*
    *załamyje się poraz kolejny*

    *krzyczy*

    *ryczy*

    *ryczy*

    *dalej krzyczy i ryczy*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aktualne;) I przepraszam!! Ale nie masz pojecia jak ja krzyczałam, ryczałam i waliłam głową w ściane ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. Też bym się załamała, gdyby coś takiego mi się stało. A wiem jaki Bloger jest wkurzający. Cieszę się, że do nas wracasz i z niecierpliwością czekam na nastepny😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, cieszmy się, że zdążyłam skopiować ten rozdział, bo zgubiłam cała drugą cześć opowiadania xd Wtedy to dopiero bym się załamała ;)

      Usuń