niedziela, 9 października 2016

Rozdział 15 (II)


   W nocy nie mogłam spać. Ciągle dręczyły mnie koszmary związane z Eddiem i strzygami. W kółko widziałam jak mój przyjaciel pada nieżywy na ziemie. Jego zabójcą była Kate. Dziewczyna dzięki, której tak właściwie teraz żyje.
   Obudziły mnie promienie słońca, padające na moją twarz. Na początku nie wiedziałam gdzie się znajduje ale po chwili przypomniały mi się wydarzenie z poprzedniego dnia. Dzisiaj miał przyjechać po mnie Dymitr! Poczułam przypływ radości na myśl o moim ukochanym. Wstałam więc i ubrałam się. Tak właściwie to nie wiedziałam, która jest godzina, więc po cichu zeszłam na dół do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu siedziała w niej babcia Łuki, Nina i... mój Dimka.
Gdy tylko mnie zobaczył na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Westchnęłam i czym prędzej wpadłam w jego silne, opiekuńcze ramiona, które teraz obejmowały mnie mocno. Wtulił się we mnie i pocałował mnie w czoło.
- Moja Roza... jak dobrze, że nic ci nie jest. Tak się martwiłem.
- Wiem Dymitr i ja... naprawdę przepraszam. Po prostu spieprzyłam i wiem, że powinnam po ciebie pójść i ja... - nie powiedziałam nic więcej ponieważ Dymitr przerwał mój monolog bardzo czułym, wyrażającym wiele uczyć pocałunkiem.
   Już zapomniałam jakie wrażenie robiły na mnie jego pocałunki. Pomimo, że byliśmy już ze sobą długo, całowaliśmy się wiele razy, wciąż zadziwiał mnie fakt, że za każdym razem gdy nasze usta się złączały odczuwałam wciąż na nowo jak bardzo go kocham i jak bardzo mi na nim zależy. Jakby każda cząsteczka mojego ciała nigdy nie miała przyzwyczaić się do tego jak wiele we mnie jest miłości do Dymitra i jak wiele miłości jest w nim do mnie. Fakt, że nasze ciała zostały jakby stworzone dla siebie ale zachowywały się jakby były przytłoczone tym wielkim uczuciem jakim jest miłość.
- Ważne, że jesteś już przy mnie. - powiedział czule. Patrzył na mnie z góry i głaskał moją twarz. To zadziwiające jak delikatne jego dłonie się teraz wydawały. Jakby nie przeszły przez kilka lat ciężki treningów i setki zabitych strzyg.
- Tak, ważne, że jesteśmy już razem. - przytaknęłam - Ale musimy wracać na dwór i tym razem przygotujemy się o wiele lepiej żeby zabić tych śmieci, którzy mnie tak załatwili. - powiedziałam i oderwałam się od Dymitra. - A i trzeba wysłać jakiś oddział, żeby znalazł Kate i przeszukać gniazdo tych hien.
Dymitr zmarszczył brwi.
- Dlaczego chcesz szukać Kate? - zdziwił się.
- Och, po pierwsze mam ochotę strzelić jej w twarz za to co zrobiła Eddiemu. - skrzywiłam się na samą myśl, że mój kolejny przyjaciel jest martwy. - No i muszę podziękować, bo uratowała mi życie. - widząc zszokowany wyraz mojego ukochanego, dodałam złośliwie. -  Ale zrobię to zaraz jak przetrzepie jej buźkę.
- Chyba musisz mi koniecznie opowiedzieć co się wydarzyło, Rose. - stwierdził.
   Objęłam go w pasie.
- Dobrze ale jak będziemy w drodze na dwór, nie można tracić czasu.

***
  
Szczerze mówiąc załatwienie wszystkiego zajęło nam o wiele więcej czasu niż bym sobie tego życzyła. Pakować akurat się nie musiałam ale zanim Dymitr podziękował Łuce minęły chyba wieki. Naprawdę nie wiedziałam, że z Dymitra jest taka gaduła a najbardziej irytowało mnie to, że obaj rozmawiali po rosyjsku co jeszcze bardziej utwierdziło mnie przekonanie, że muszę nauczyć się w końcu tego języka,
   Następnie udaliśmy się na lotnisko a cała droga zajęła nam jakieś niecałe dwie godziny. Niestety lotnisko w Nowosybirsku okazało się być akurat dzisiaj było strasznie zatłoczone i zanim znaleźliśmy najszybszy lot do Montany też minęło sporo czasu. Po raz pierwszy żałowałam, że nie mieliśmy prywatnego samolotu ale jak tłumaczył Dymitr "nie było wolnego odrzutowca". Jakby na Dworze nie było ich pełno. Kto nagle zabrał je wszystkie? Powiedziałam mojemu towarzyszowi, że poproszę Lisse aby zawsze w razie czego jeden prywatny samolot był wolny, w razie gdybym znowu została uprowadzona, co Dymitr przyjął tylko zmarszczeniem brwi.
   Wiedziałam, że był równie zirytowany jak ja i naprawdę doceniam to, że moje komentarze przyjmował z takim spokojem.
   Kiedy w końcu usiedliśmy w samolocie byliśmy zbyt zmęczeni aby rozmawiać więc zasnęliśmy i zanim się obejrzałam byliśmy w Montanie. Kiedy jechaliśmy samochodem opowiedziałam Dymitrowi jak to się stało, że zostałam porwana, jak Kate uratowała mi życie i jak to znalazłam się u Łuki.
- Mam dosyć tych strzyg. - stwierdziłam i rozsiadłam się wygodnie na fotelu pasażera. - Mogłoby ich nie być, są tylko wrzodem na tyłku. - powiedziałam zezłoszczona.
Dymitr roześmiał się.
- Trzeba było im to powiedzieć, może sami by się zabili. Poza tym myślę, że gdyby strzyg nie było, nie byłoby też dampirów i moroi. Moglibyśmy się nawet nie poznać. Strzygi są elementem całego świata, tak jak ja czy ty. - zakończył swój wywód,
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Chyba będę musiała nauczyć cię co to jest sarkazm towarzyszu. Widocznie w Rosji cię tego nie nauczyli. - powiedziałam i złożyłam ręce na piersi.
Dymitr uśmiechnął się.
- Och, czyli znowu wracamy do obrażania mojej ojczyzny?
- Ja jej nie obrażam, tylko stwierdzam fakty. - zaprałam się. - Wy, Rosjanie jesteście strasznie sztywni. - wzruszyłam ramionami.
Mój ukochany tylko pokręcił głową z rozbawieniem. Bawiła go ta nasza wymiana zdań,
- Oczywiście. Na pewno jakiś sztywny, nie znający sarkazmu Rosjanin zakochałby się w swojej uczennicy i teraz wiózł ją na Dwór aby mogła przygotować plan zagłady strzyg, które kilka dni temu ją porwały. Masz racje, jesteśmy sztywni.
Roześmiałam się i popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-No nie wierze, czy ty właśnie użyłeś sarkazmu? Nie znałam cię od tej strony Towarzyszu. - położyłam mu rękę na ramieniu. - Zaskakujesz mnie z każdym dniem.
- Och, Rose. Za to ty jesteś dokładnie taka jaką cię znam i kocham.
- Też cię kocham. - popatrzyliśmy sobie w oczy. I zauważyłam w oczach Dymitra pewną nostalgie.
- Co jest? - zapytałam
- Przez chwilę, czułem się jak kiedyś. Pamiętasz te czasy kiedy żartowaliśmy sobie i jednocześnie próbowaliśmy ukryć jak bardzo chcemy być razem?
Przytaknęłam przypominając sobie jak bardzo kiedyś cierpieliśmy, ponieważ tak wiele rzeczy nie pozwalało na wyrażenie naszych uczuć.
- Czasy się zmieniły i teraz jest inaczej, Jesteśmy razem i to się liczy.
- Wiem.

***

   Kiedy tylko weszłam na Dwór przywitało mnie wiele osób i byłam przez wszystkich przytulana. Przez Lisse, Christiana, Jill i nawet Adrian przyszedł aby mnie zobaczyć. Przyszło też wiele osób z Rady lub strażników, których mijałam na korytarzach. Wydawać się mogło, że cały Dwór czekał na powrót Rose Hathaway. Wszyscy mówili jak to się cieszą, że nic mi nie jest, dopytywali się jak uciekłam strzygą, co dokładanie się stało i tysiąc różnych rzeczy związanych z moim zniknięciem. Mimo, że byłam strasznie zmęczona podróżom, stałam i rozmawiałam z ludźmi, dziękowałam za miłe słowa . Czułam się jak jakaś celebrytka i szczerze mówiąc, nie podobało mi się bycie w centrum uwagi. Kiedyś na pewno doceniłabym całe to zainteresowanie ale bycie strażnikiem na pewno przyzwyczaiło mnie do pozostania w cieniu.
   Jak tylko Dymitr zauważył, że praktycznie słaniam się już na nogach, postanowił zabrać mnie już do naszego małego mieszkania, który znajdował się niedaleko pokoi Lissy i Christiana. Poszłam się umyć a Dymitr poszedł szukać mi jakiś ubrań.
   Stwierdziłam, że potrzebuje odrobinę relaksu, więc nalałam sobie wody do wanny i dodałam do niej jakiś pachnących olejków, które stały na półce obok. Teraz kiedy tak naprawdę byłam w pełni bezpieczna miałam czas aby dokładnie przemyśleć to co się wydarzyło. Po pierwsze zginął mój przyjaciel.
   Nagle poczułam się jakby coś uderzyło mnie w twarz. Straciłam kolejnego przyjaciela. Najpierw Mason a teraz Eddie. Dlaczego akurat oni? Nawet nie wiadomo skąd poczułam straszną frustracje i smutek. Uderzyłam dłonią w wodę przez co ochlapałam cała podłogę. Poczułam jak samotna łza spływa po moim policzku. Szybko ją wytarłam, nie chciałam płakać. Chciałam się zemścić. Po raz drugi strzygi odebrały mi kogoś ważnego i tym razem nie spocznę dopóki nie znajdę tych, którzy za to wszystko odpowiadali. Tych, którzy użyli wpływu na Kate i tych, którzy zabili niewinnych ludzi.
   Wyszłam z wanny gotowa do działania, gotowa żeby zmienić świat. Stanęłam przed lustrem i stwierdziłam, że potrzebuję też zmiany w moim wyglądzie. Pobiegłam do kuchni, owinięta w ręcznik i chwyciłam nożyczki.
   Spięłam moje włosy, które teraz sięgały prawie do moich pośladków i jednym zdecydowanym ruchem podniosłam nożyczki i ścięłam je. Upuściłam nożyczki i spojrzałam w lustro.
   Patrzyłam na trochę zaniedbaną ale wciąż ładną dziewczynę. Miała zdecydowany wzrok i uśmieszek na twarzy. Jej czekoladowe włosy sięgały teraz ramion. Patrzyłam na Rose Hathaway, która była gotowa aby walczyć za tych, których kocha.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich po mojej rocznej przerwie! W końcu wzięłam się w garść i napisałam ten rozdział :p Co do reszty rozdziałów to nie wiem dokładnie kiedy i jak będą się pojawiać. Pożyjemy, zobaczymy. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto czekał na ten rozdział i koniecznie napiszcie co sądzicie i czy jeszcze nadaje się do pisania! Rozdział jest dość krótki no ale musiałam skończyć w takim momencie i tak swoją drogą napiszcie też czy wolicie krótsze czy dłuższe rozdziały. Noo... i to chyba wszystko jeśli chodzi o to co chciałam powiedzieć :) Jeśli macie jakieś pytania to śmiało pytać.


6 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaa
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


    Yay!!!!!!!!!!!!

    aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!1

    jaka roadość!!!
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!



    *dwa wdechy*

    aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!



    Lece czytać!






    PS: aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!1111

    OdpowiedzUsuń
  2. Takiej długości są idealne.

    Do pisania nadajesz się jak najbardziej! (nie próbuj myśleć inaczej! :D )

    ***

    Cieszę się bardzo, że w końcu coś dodałaś (co chyba widać po poprzednim komentarzu xD ) Mam nadzieję, że na kolejny nie będę musiała czekać kolejnego roku, więc dlatego życzę ci masę weny!

    ***

    Kurcze, akurat od wczoraj myślałam właśnie o tym, że u mnie (w ff) Rose,(z pewnego powodu) właśnie będzie mieć włosy do ramion... a tu dupa, ktoś opublikował taki pomysł wcześniej! I tak już któryś raz :') To jest smuuutne :') :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzkękuję za miłe słowa! ;) i widocznie obie wpadłyśmy na ten sam pomysł z włosami ;)

      Usuń
  3. Dymitr. W końcu. Po takim czasie się spotkali. Ale jak mogłaś ściąć jej włosy. Dymitrowi się to nie spodoba. Biedny się załamie. Cieszę się, że wróciłaś. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz <3 A co do Dymitra to myślę, że jakoś to przeżyje ;)

      Usuń
  4. Ja pitolę
    Osz kurwa

    W KOŃCU WRÓCIŁAŚ! ROK CB NIE BYŁO 😭 OCH
    Ale już jesteś i cieszę się BAAAAARDZO.
    KOCHAM CB I TWOJE OPOWIADANIA! Dziękuję ci bardzo ,że wróciłaś do pisania. Rozdział świetny jak zawsze ,ale ja się zaraz poryczę że Roza ścięła włosy! Kochałam je tak samo jak Dimka! :D Jak mogłaś to zrobić?

    OdpowiedzUsuń