wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział 7 (II)

Minęły prawie dwa tygodnie odkąd wyruszyliśmy do Rosji w poszukiwaniu strzyg odpowiedzialnych za zabójstwo wielu ludzi . Mimo , że zabrzmi to dziwnie i śmiesznie , nasz plan nie wypalił . Nie mogliśmy odnaleźć żadnej strzygi i jej przesłuchać . To tak jakby one po prostu zniknęły . Na razie nic nie wskazywało na to , abyśmy mieli już wracać na Dwór .
   Przez kilka godzin dziennie chodziliśmy po bocznych ulicach Nowosybirska w nadziei , że jednak spotkamy jakąś strzygę . Staraliśmy się jakoś specjalnie nie wyróżniać i nie ściągać na siebie uwagi co było niestety bardzo trudne . Gdy tylko wchodziliśmy do jakiegoś klubu lub baru , zawsze znalazły się jakieś dziewczyny , które momentalnie przyklejały się albo do Dymitra , albo do Adriana . Oczywiście nie mówię , że Eddie nie zasługiwał na uwagę , bo i znajdowały się też takie , które uderzały do Eddie'go . I chociaż na początku jakoś to ignorowaliśmy , niestety po pewnym czasie zaczęło nas to strasznie irytować , tym bardziej kiedy odwiedzaliśmy któryś z rzędu klub . Postanowiliśmy więc , że tylko ja będę wchodzić do różnych barów , sprawdzać , czy nie ma tam żadnych strzyg i wyjść .
   Zwykle nasz obchód wyglądał tak samo . Wychodziliśmy jak zrobiło się ciemno , czyli około 20:00 , ponieważ był już grudzień . Następnie ubrani w puchowe kurtki szliśmy zazwyczaj do tych samych klubów i przeszukiwałam je . Gdy tylko skończyły się nam bary , chodziliśmy wtedy po starych bocznych uliczkach , a kiedy robiło się już jasno wracaliśmy do hotelu .


***

- Musimy iść po zakupy , bo powoli kończy się jedzenie - powiedziałam pewnego wieczoru
Właśnie wstaliśmy i na szczęście było jeszcze na tyle wcześnie , że sklepy były jeszcze otwarte .
- Ja mogę iść - zaproponował Eddie
Pokręciłam głową i zaczęłam zaplatać sobie warkocz . Ostatnio moje włosy strasznie mi przeszkadzały .
- Lepiej żebyśmy wszyscy poszli . W razie gdybyśmy napotkali strzygi . - zauważył Dymitr
Adrian parsknął .
- Tak naprawdę  , szansa , że spotkamy strzygi jest bardzo mała . Wiecie o tym .
Popatrzyłam na niego .
- Lepiej zachować ostrożność . Nie możemy sobie pozwolić na jakikolwiek błąd .
- W takim razie idźmy już teraz , zanim się już na dobre ściemni . - powiedział Eddie
   Zaczęliśmy się szykować . Ubraliśmy się bardzo szybko , zgarnęliśmy nasze telefony i broń , po czym wyszliśmy z hotelu .
   Poszliśmy na parking , po samochód aby udać się do bardziej oddalonego marketu na uboczu miasta . Jeździliśmy w takie miejsca , gdzie było największe prawdopodobieńswto , że napotkamy na naszej drodze strzygi . Niestety , nie spotkaliśmy jeszcze żadnej .
   Jechaliśmy kilkanaście minut , gdy naszym oczom ukazał się troche większy sklep spożywczy . Wzięliśmy koszyk i udaliśmy się na zakupy .
- Chcecie coś szczególnego ? - zapytałam wkładając chleb do koszyka
Nikt się nie odezwał .
- Eddie ?
- Tak ?
- Nie chcesz niczego ?
  Wzruszył ramionami. Mimo wszystko pamiętałam , jak kiedyś w Akademi zajadał się Marsami , więc wrzuciłam ich kilka do koszyka . Z tego co widziałam Eddie to zauważył , lecz nie skomentował .
- A ty ? - zapytałam Dymitra
Zastanowił się i wziął coś , z półki .
- Wezme tylko te miętowe cukierki. - odparł
Rozejrzałam się .
- Gdzie jest Adrian ?
- Chyba poszedł po jakiś jogurt czy coś - odparł Eddie
   Poszliśmy dalej , po drodze biorąc co potrzebniejsze produkty . Doszliśmy do działu z jogurtami i spotkaliśmy Adriana . Wyczułam , że się nad czymś zstanawia .
- Co ty robisz ? - zapytałam
- Nic - odpowiedział krótko i włożył do koszyka swoje jogurty .
Zaśmiałam się.
- Naprawde Adrian ? Wziąłeś sobie jogurcik dla dzieci z cukierkami ? - zapytałam
Mrugnął do mnie .
- Jadałem je jako dziecko . Są naprawde dobre , powinnaś spróbować Rose .
   Zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy ze sklepu . Niosąc torby zbliżaliśmy się do auta , które zaparkowaliśmy obok krzaków .
   Doszliśmy do auta , gdy Adrian nagle krzyknął i upuścił zakupy . Uderzyła mnie fala strachu . Podbiegłam do niego i wyjęłam sztylet . Otworzyłam naszą więź i wyczytałam z jego umysłu , że zauważył coś w krzakach . Skoncentrowałam się . Nie wyczuwałam , żadnych mdłości , co oznaczało , że strzyg nie ma w pobliżu .
   Podeszłam do krzaków i odsunęłam je . Moim oczom ukazał się mały rudawy kotek , który syczał cicho na mnie . Odsunęłam się .
- Spokojnie to tylko kotek . - powiedziałam
Dymitr i Eddie , którzy do tej pory stali w pełnej gotowości , schowali sztylety .
- No Iwaszkow , nawet kotek potrafi cię wystraszyć - powiedział Dymitr
Adrian chciał odpowiedzieć , lecz mu przerwałam .
- Nie zaczynajcie . - powiedziałam ostro
   Nagle dotarło do nas ciche popiskiwanie . Spojrzałam w strone krzaków .
- Chyba jest ranny - stwierdził Adrian i podszedł do krzaków .
Wiedziałam co zamierza zrobić .
- Adrian , nie mamy na to czasu .
- Ciii.. - odpowiedział i wyciągnął kotka z krzaków .
Odsunęłam się od nich , pamiętając , że koty raczej nie lubią dampirów . Iwaszkow oglądał skupiony kotka i syknął , gdy zauważył , że jedna z jego łapek zwisa pod dziwnym kątem . Nie czekając , przywołał moc i zaczął go leczyć . Po chwili było po wszystkim .
- No , odłóż go już, musimy jechać . - powiedziałam i otworzyłam drzwi samochodu , Dymitr i Eddie siedzieli już w środku .
- Chyba żartujesz , nie mogę go teraz zostawić . - odpowiedział oburzony nadal trzymając kotka w rękach
- Nie możemy się teraz nim opiekować .
- Pewnie , że możemy . Popatrz jaki jest słodki . - podsunął mi go pod nos
Zauważyłam , że kotek był naprawde bardzo malutki i mimo wszystko chyba mnie lubił , bo już nie syczał na mnie tylko patrzył na mnie swoimi zielonymi oczkami . Westchnęłam .
- Od dzisiaj jesteś za niego odpowiedzialny .
Adrian ucieszył się i wszedł z nim do samochodu .
   Gdy byliśmy już w aucie i wszyscy przywitaliśmy się z nowym członkiem naszej drużyny , Adrian oznajmił , że kotek będzie nazywał się Aaron .
Jęknełam .
- Serio ? Chcesz , żeby inne kotki wyśmiewały go z powodu imienia ? - zapytałam
Adrian spojrzał na mnie złowrogo .
- Masz inny pomysł ?
- Nie , ale...
- No właśnie . Więc od dzisiaj będzie się nazywał Aaron , czy ci się podoba czy nie . - powiedział dobitnie
Podniosłam ręce w geście poddania .
- Jak wolisz Tatusiu . - uśmiechnęłam się pod nosem ,a Eddie cicho zachichotał
Adrian siedział obrażony i bawił się z Aaronem , dopóki nie przyjechaliśmy do hotelu .
   Postanowiliśmy pójść do pokoju mojego i Dymitra , bo był największy i zjeść coś przed naszym obchodem .
   Podeszliśmy do drzwi , a przed nimi stała dziewczyna , mniej więcej w moim wieku , miała falowane blond włosy . Była człowiekiem .
- To ty jesteś Rose Hathaway ? - zapytała
- Tak ,to ja - odpowiedziałam
Skąd ona wiedziała jak się nazywam ?
- Wiem gdzie są strzygi , których szukacie .



9 komentarzy:

  1. Yea! Nareszcie. Super! A co do dziewczyn lgnących do Dymitra nie dziwie się. Sama bym się na niego rzuciła gdybym tylko go zobaczyła! Haha xD

    Czekam na next. Mam nadzieje, że niedługo go wstawisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział będzie za tydzień we wtorek i dziękuje za miłe słowa ;)

      Usuń
    2. To będzie dzisiaj ten rozdział? Czekam i nie moge sie doczekać.... ;D

      Usuń
  2. Super rozdział, robi się coraz ciekawiej. Czekam na next. !! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na prawdę fajnie piszesz, nie jak inni którzy piszą o jakiś głupotach... Czekam zniecierpliwiona na następny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć , że nie piszę o głupotach , chociaż czasem mam takie wrażenie , no ale każdy ma czasem wzloty i upadki ... :3

      Usuń
  4. Nie migłam doczekać się rozdziału! Jestem mile zaskoczona ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał, czytam Twoją kontynuację i zastanawiam się co ją wyróżnia- bo się wyróżnia, prawda? :) Twoją czytam z wielką chęcią i wyczekiwaniem, wcześniejsze blogi, z którymi miałam styczność były...puste. Ty opowiadasz dalej nie gubiąc bohaterów, u Ciebie jest Rose pełna temperamentu, Lissa- zatroskana i opanowana, Dymitr- nie zaślepiony Rose zapominając o służbie i nie zaślepiony służbą zapominając o Rose i ten ironiczny Adrian. Nie zgubiłaś humoru, nie brak Ci pomysłu i sorry, że taki długi ten komentarz. ;)
    Zazdroszczę talentu- L.

    OdpowiedzUsuń