Była ciemna noc . Nikogo nie było na ulicy . Przerażenie błąkało się po twarzach ludzi ukrytych we własnych domach . Dzieci płakały , psy podkulały ogony . Troskliwi rodzice chowali swoje pociechy do domów. Coś złego się zbliżało , lecz nikt nie mógł stwierdzić co . Od ponad godziny , odkąd słońce schowało się i ustąpiło miejsca księżycowi , było cicho . Za cicho . Mała dziewczynka , chowała się pod łóżkiem swoich rodziców . Jej mały braciszek płakał przeraźliwie w objęciach swojej matki .
-Mamusiu ? Gdzie są wszyscy ? Dlaczego jest tak cicho ? - zapytała
Mama pogłaskała ją po główce .
-Nie wiem kochanie , dzieje się coś złego , ale nikt nie wie co . Lepiej być cicho .
Dziewczynka pokiwała głową . Nawet jak na swój wiek była bardzo bystra .
- A gdzie jest tatuś ?
- Za chwilę powinien wrócić z pracy skarbie , nie martw się .
- A co jak coś się mu stanie ? - zapytała mała z przerażeniem w oczach
- Nie mów tak skarbie , nic mu nie będzie .
- Na pewno ?
- Na pewno .
Kilka domów dalej ,pod wielkim drzewem stało dwóch mężczyzn i kobieta .
- Jonathan ? -zapytała kobieta
- Tak Julio ?
- Możemy zaczynać ? Słyszę , że ktoś się zbliża .
Jonathan faktycznie usłyszał czyjeś kroki . Prawie niesłyszalne , ostrożnie stawiane kroki . Wzrokiem nakazał Julii i drugiemu mężczyźnie iść za nim . Byli coraz bliżej . Coraz bliżej swojej ofiary . Szli tuż za nim . W pewnym momentcie ofira odwróciła się. Jonathan uśmiechnął się , ofiarą okazał się być młody chłopak , widać było , że skończył może z 25 lat . Miał przy sobie torbę wypełnioną papierami . Widocznie wracał z pracy .
-Julio , wiesz co robić . - powiedział spokojnie Jonathan
Kiwnęła głową i błyskawicznie znalazła się przy chłopaku , który widząc co się dzieje próbował uciekać . Bezskutecznie . Nie czekając na nic Julia błyskawicznie skręciła mu kark .
- Wspaniale . Teraz , musisz zawiesić go na drzewie Mark . - powiedziała
Mark wziął chłopaka przez ramię i podszedł do drzewa . Zawiązał mu linę na karku i powiesił na najwyższą gałąź .
- Dobrze . Mamy jednego , teraz została reszta . - powiedział Mark .
Ciszę przerwał ich szleńczy śmiech .
-Mamusiu ? Gdzie są wszyscy ? Dlaczego jest tak cicho ? - zapytała
Mama pogłaskała ją po główce .
-Nie wiem kochanie , dzieje się coś złego , ale nikt nie wie co . Lepiej być cicho .
Dziewczynka pokiwała głową . Nawet jak na swój wiek była bardzo bystra .
- A gdzie jest tatuś ?
- Za chwilę powinien wrócić z pracy skarbie , nie martw się .
- A co jak coś się mu stanie ? - zapytała mała z przerażeniem w oczach
- Nie mów tak skarbie , nic mu nie będzie .
- Na pewno ?
- Na pewno .
Kilka domów dalej ,pod wielkim drzewem stało dwóch mężczyzn i kobieta .
- Jonathan ? -zapytała kobieta
- Tak Julio ?
- Możemy zaczynać ? Słyszę , że ktoś się zbliża .
Jonathan faktycznie usłyszał czyjeś kroki . Prawie niesłyszalne , ostrożnie stawiane kroki . Wzrokiem nakazał Julii i drugiemu mężczyźnie iść za nim . Byli coraz bliżej . Coraz bliżej swojej ofiary . Szli tuż za nim . W pewnym momentcie ofira odwróciła się. Jonathan uśmiechnął się , ofiarą okazał się być młody chłopak , widać było , że skończył może z 25 lat . Miał przy sobie torbę wypełnioną papierami . Widocznie wracał z pracy .
-Julio , wiesz co robić . - powiedział spokojnie Jonathan
Kiwnęła głową i błyskawicznie znalazła się przy chłopaku , który widząc co się dzieje próbował uciekać . Bezskutecznie . Nie czekając na nic Julia błyskawicznie skręciła mu kark .
- Wspaniale . Teraz , musisz zawiesić go na drzewie Mark . - powiedziała
Mark wziął chłopaka przez ramię i podszedł do drzewa . Zawiązał mu linę na karku i powiesił na najwyższą gałąź .
- Dobrze . Mamy jednego , teraz została reszta . - powiedział Mark .
Ciszę przerwał ich szleńczy śmiech .
- O mój Boże . - powiedziałam .
Patrzyłam właśnie na zdjęcia ludzi , którzy zostali zamordowani i powieszeni na drzewie . Dzisiaj rano Lissa dostała raport odnośnie tego co tam się stało . Najwidoczniej strzygi postanowiły urządzić sobie małą rzeź na jakimś osiedlu .
- To okropne . - powiedziała moja przyjaciółka
- I chore . Mamy pewność , że to były strzygi ? - zapytałam
- Tak ... Niektóre osoby były opróżnione z krwi , a na ich ciałach były ślady kłów .
Popatrzyłam jeszcze raz na zdjęcia .
- Liss.. Spójrz tu jest coś napisane . Na korze . - wskazałam palcem na fotografie .
- "Jesteśmy silniejsi " , ale co to znaczy ? - zastanowiła się Lissa
- Znaczy tyle , że strzygi zaprezentowały nam co potrafią . - odpowiedziałam
Lissa popatrzyła na mnie .
- Musisz tam jechać . - zadecydowała
- Ja ? Po co ?
- Te strzygi mogą jeszcze tam być Rose ! Ktoś musi je znaleźć i je unicestwić . A skoro odzyskałaś swoje zdolności , i wiesz kiedy są w pobliżu . Musisz ochronić ludzi.
- A kto w tym czasie będzie chronił ciebie Liss ? - zapytałam
Lissa machnęła ręką .
- Dam sobie rade .
Westchnęłam . Moja przyjaciółka bardzo się ostanio zmieniła . Nie zależało jej na swoim bezpieczeństwie i cały czas dbała o innych . Oczywiście dawniej też dbała o innych , ale nie tak jak teraz . To powoli stawało się być jej obsesją . Chciała wszystkich ocalić , choć wiedziała , że nie może . Jak nikt inny chciała aby strzygi zniknęły .
- Nie sądze , że to dobry pomysł . - powiedziałam ostrożnie
Spojrzała na mnie zszokowana .
- Jak to nie ? Te strzygi mogą kogoś zabić Rose ! Niewinnych ludzi !
- Lissa , nie możesz wszystkich ocalić . Wiesz o tym .
Przymknęła oczy i odetchnęła głeboko .
-Wiem o tym . Przepraszam , nie powinnam prosić cię o zabicie ich . Po prostu wiem , że jesteś najlepsza . - powiedziała
- Musisz odpocząć Liss , idź może gdzieś z Christianem , albo po prostu sobie poczytaj . Zrób coś odprężającego . - zaproponowałam
- Chyba pojdę się przespać , Ostatnio jestem bardzo wyczerpana .
- Dobrze , idź do łożka . Ja muszę iść porozmawiać z Adrianem .
Pożegnałam się i poszłam w stronę domu Adriana . Odblokowałam naszą więź . Skupiłam się i po chwili znalazłam się w głowie Adriana . Był w barze .
"Wynocha z mojej głowy Rose " usłyszałam jak mówi do mnie w myślach .
Prychnęłam i zablokowałam naszą więź .
Nadal nie mogłam zrozmumieć jakim cudem on zawsze wie kiedy czytam mu w myślach . To było tak , że on mógł do mnie coś powiedzieć w myślach , a ja nie . Nadal nie mogłam tego rozgryźć .
Już nie zwlekając , poszłam w stronę baru .
Patrzyłam właśnie na zdjęcia ludzi , którzy zostali zamordowani i powieszeni na drzewie . Dzisiaj rano Lissa dostała raport odnośnie tego co tam się stało . Najwidoczniej strzygi postanowiły urządzić sobie małą rzeź na jakimś osiedlu .
- To okropne . - powiedziała moja przyjaciółka
- I chore . Mamy pewność , że to były strzygi ? - zapytałam
- Tak ... Niektóre osoby były opróżnione z krwi , a na ich ciałach były ślady kłów .
Popatrzyłam jeszcze raz na zdjęcia .
- Liss.. Spójrz tu jest coś napisane . Na korze . - wskazałam palcem na fotografie .
- "Jesteśmy silniejsi " , ale co to znaczy ? - zastanowiła się Lissa
- Znaczy tyle , że strzygi zaprezentowały nam co potrafią . - odpowiedziałam
Lissa popatrzyła na mnie .
- Musisz tam jechać . - zadecydowała
- Ja ? Po co ?
- Te strzygi mogą jeszcze tam być Rose ! Ktoś musi je znaleźć i je unicestwić . A skoro odzyskałaś swoje zdolności , i wiesz kiedy są w pobliżu . Musisz ochronić ludzi.
- A kto w tym czasie będzie chronił ciebie Liss ? - zapytałam
Lissa machnęła ręką .
- Dam sobie rade .
Westchnęłam . Moja przyjaciółka bardzo się ostanio zmieniła . Nie zależało jej na swoim bezpieczeństwie i cały czas dbała o innych . Oczywiście dawniej też dbała o innych , ale nie tak jak teraz . To powoli stawało się być jej obsesją . Chciała wszystkich ocalić , choć wiedziała , że nie może . Jak nikt inny chciała aby strzygi zniknęły .
- Nie sądze , że to dobry pomysł . - powiedziałam ostrożnie
Spojrzała na mnie zszokowana .
- Jak to nie ? Te strzygi mogą kogoś zabić Rose ! Niewinnych ludzi !
- Lissa , nie możesz wszystkich ocalić . Wiesz o tym .
Przymknęła oczy i odetchnęła głeboko .
-Wiem o tym . Przepraszam , nie powinnam prosić cię o zabicie ich . Po prostu wiem , że jesteś najlepsza . - powiedziała
- Musisz odpocząć Liss , idź może gdzieś z Christianem , albo po prostu sobie poczytaj . Zrób coś odprężającego . - zaproponowałam
- Chyba pojdę się przespać , Ostatnio jestem bardzo wyczerpana .
- Dobrze , idź do łożka . Ja muszę iść porozmawiać z Adrianem .
Pożegnałam się i poszłam w stronę domu Adriana . Odblokowałam naszą więź . Skupiłam się i po chwili znalazłam się w głowie Adriana . Był w barze .
"Wynocha z mojej głowy Rose " usłyszałam jak mówi do mnie w myślach .
Prychnęłam i zablokowałam naszą więź .
Nadal nie mogłam zrozmumieć jakim cudem on zawsze wie kiedy czytam mu w myślach . To było tak , że on mógł do mnie coś powiedzieć w myślach , a ja nie . Nadal nie mogłam tego rozgryźć .
Już nie zwlekając , poszłam w stronę baru .
~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry ! Powracam do Was z drugą częścią przygód Rose!
Mam nadzieję , że się Wam spodoba i zapraszam do komentowania :)
Dzień dobry ! Powracam do Was z drugą częścią przygód Rose!
Mam nadzieję , że się Wam spodoba i zapraszam do komentowania :)
Cieszę się, że zaczęłaś znów pisać. Ciekawe co teraz się wydarzy. Czekam na następny, życzę weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza :)
OdpowiedzUsuń