Dobra , zanim zaczniecie czytać , chciałabym powiedzieć , że jest to ostatni rozdział tej kontynuacji . Tak w sumie to można powiedzieć , że to najkrótsza kontynuajcja AW jaka istnieje :) A tak na serio , to myślę , że zrobie kiedyś jeszcze drugą część z przygodami Rose i Adriana ( więc jagby co zaklepuje sobie prawa autorskie do robienia miedzy nimi więzi ^^) Tak więc mam nadzieje , że cała historia się Wam spodobała i teraz każdy , absolutnie KAŻDY , kto przeczyta ten rozdział ma napisać jakikolwiek komentarz ( nawet jeśli czytasz to kilka miesięcy później ) ponieważ chciałabym zobaczyć ile osób to czytało . Dobra , nie porzedłużając , życzę miłego czytania :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Kiedy będę mogła stąd wyjść ? - zapytałam Dymitra po raz kolejny .
Leżałam w szpitalu już ponad dwa dni . Lekarze mówili , że i tak mam szczęście , bo nie byłam aż tak bardzo osłabiona jak za pierwszym razem gdy "zmartwychwstałam " .
-Wytrzymaj jeszcze jeden dzień Rose , dzisiaj przejdziesz ostatnie badania i jak tylko lekarze stwierdzą , że jesteś już zdrowa , to będziesz mogła wyjść - odpowiedział cierpliwie .
Westchnęłam i przewróciłam się na drugi bok łóżka .
- Nienawidze siedzieć i nic nie robić - poskarżyłam się .
Dymitr uśmiechnął się czule i pogładził mnie po policzku .
-Wiem , Roza wiem . Co nie zmienia faktu , że i tak jeszcze przez tydzień będziesz wypoczywać w łóżeczku ,
Popatrzyłam na niego oburzona .
-Nie ma mowy . Nie zmusisz mnie do tego .
- Jeszcze zobaczymy Rose .
-To w takim razie się ukryje - powiedziałam i nakryłam głowę kołdrą , tak żeby nie było mnie widać . Dymitr zaśmiał się i zdjął ze mnie pierzyne .
- Moja mała , głupiutka Rose . Pamiętaj przedemną się nie ukryjesz . - nachylił się i widocznie chciał mnie pocałować , ale nagle wszedł Adrian .
-Dzień dobry wszystkim ! - przywitał się - Oj , przepraszam . Chyba wam w czymś przeszkodziłem . Więc udajmy , że tego nie widziałem .
-Adrian , czego chcesz ? -zapytałam
Pomimo tego , że jakoś pogodziliśmy się z tym , że łączy nas ta głupia więź , a nawet zaczęliśmy ze sobą rozmawiać , Adrian nadal mnie irytował . Jakimś trafem zawsze miał tak dobre wyczucie czasu , że przychodził zawsze kiedy byłam sam , na sam z Dymitrem .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Kiedy będę mogła stąd wyjść ? - zapytałam Dymitra po raz kolejny .
Leżałam w szpitalu już ponad dwa dni . Lekarze mówili , że i tak mam szczęście , bo nie byłam aż tak bardzo osłabiona jak za pierwszym razem gdy "zmartwychwstałam " .
-Wytrzymaj jeszcze jeden dzień Rose , dzisiaj przejdziesz ostatnie badania i jak tylko lekarze stwierdzą , że jesteś już zdrowa , to będziesz mogła wyjść - odpowiedział cierpliwie .
Westchnęłam i przewróciłam się na drugi bok łóżka .
- Nienawidze siedzieć i nic nie robić - poskarżyłam się .
Dymitr uśmiechnął się czule i pogładził mnie po policzku .
-Wiem , Roza wiem . Co nie zmienia faktu , że i tak jeszcze przez tydzień będziesz wypoczywać w łóżeczku ,
Popatrzyłam na niego oburzona .
-Nie ma mowy . Nie zmusisz mnie do tego .
- Jeszcze zobaczymy Rose .
-To w takim razie się ukryje - powiedziałam i nakryłam głowę kołdrą , tak żeby nie było mnie widać . Dymitr zaśmiał się i zdjął ze mnie pierzyne .
- Moja mała , głupiutka Rose . Pamiętaj przedemną się nie ukryjesz . - nachylił się i widocznie chciał mnie pocałować , ale nagle wszedł Adrian .
-Dzień dobry wszystkim ! - przywitał się - Oj , przepraszam . Chyba wam w czymś przeszkodziłem . Więc udajmy , że tego nie widziałem .
-Adrian , czego chcesz ? -zapytałam
Pomimo tego , że jakoś pogodziliśmy się z tym , że łączy nas ta głupia więź , a nawet zaczęliśmy ze sobą rozmawiać , Adrian nadal mnie irytował . Jakimś trafem zawsze miał tak dobre wyczucie czasu , że przychodził zawsze kiedy byłam sam , na sam z Dymitrem .